wtorek, 1 lipca 2014

Tilburg




Jednym z najważniejszych  punktów wycieczki  był Tilburg.  To tu zadomowił  się tym razem mój przyjaciel z narzeczoną i malutkim 3 tygodniowym Jasiem.  Mimo bycia świeżutkimi rodzicami , którzy nie mają na nic czasu, Magda z Bednarem przyjęli nas bardzo serdecznie.  Miło było zobaczyć znów prysznic  zamiast  bańki z podziurawioną nakrętką.  Na obiad pizza zakrapiana wódeczką z okazji narodzin Jasia. Jaś to mój przyszły chrześniak, z tego też powodu, na bulwarze w Eindhoven usługiwałem Benarowi  przy płaczącym Jasiu jak pomocnik chirurga. Na szybkie polecenia świeżo upieczonego taty reagowałem najszybciej jak mogłem trochę przerażony ilością decybeli jaka wydobywała się z Jasiowego gardła.

Dziękujemy Wam za te dwa dni razem spędzone, bardzo miło było usnąć w czterech ścianach. A nocny płacz Jasia pamiętamy tylko jak przez mgłę.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz